Trzcina.
Obejrzyj się za siebie.
Dawno wyrosłeś z niemowlęctwa.
Zastanawiałeś się gdzie był świat,
gdy raczkowała twoja dorosłość
w trudnym okresie dojrzewania.
Gdy stawałeś się bogiem dobra i zła
oraz z uporem godnym szaleńca,
sięgałeś po jabłoń życia, wiotką ręką.
Huragany i wulkany były okropne,
wypluwały cię jak przetrawiony odpad.
Dryfowałeś potem długo na tratwie,
chciałeś się ze sobą pożegnać na zawsze.
Teraz , gdy na mecie życia pokornie
stoisz,
z rekwizytem wiary w dobro do kwadratu
jak i w tę zaletę zła, że perfekcyjnie
uczy,
widzisz siebie złamanego, podzielonego
na pajdy, z twarzą sfilcowaną ze
starości.
Pojąłeś, że zwykła trzcina z ciebie,
która, tylko udaje, że stawia opór.
Wiatr i tak wie jak jest naprawdę.
Obejrzyj się za siebie.
Komentarze (11)
*"najmocniejsza" oczywiście nie "najmroczniejsza" ;)
zabawne są czasami te przejnaczenia :)
Znalazłem troszkę czasu do komentowania. Ostatnio
nawet wklejać swoje nie mam czasu
:( Teraz też piszę z pracy (karmienie komórek) ale mam
przerwę. Tak więc, druga cząstka plącze mi się przed
oczami. Coś mi tam nie gra semantycznie. Kłóci mi się
też przekaz z tą trzciną, ale to już nie kwestia
wiersza, tylko mojego odbioru. Obiektywnie (o ile
można) rzecz biorąc wiersz ponad przeciętnej bejowej,
ale stać cię na więcej. Przyjrzyj się bliżej tej
drugiej cząstce. Pierwsza najlepsza.
PS. Jeśli chodzi o tę trzcinę, bliska mi jest
filozofia wschodu, wedle której to ona właśnie jest
najmroczniejsza, bowiem przez to, że się ugina nie
łamie się, w przeciwieństwie do "twardych" lecz
łamliwych kijków, dlatego tak jakoś nie widzę tej
trzciny jako symbolu "niewiele-znaczenia". Tym nie
mniej to tylko pewien punkt widzenia, który nie
dewaluuje wiersza, ani formalnie, ani tym bardziej
znaczeniowo, skoro intencje autorki są jasne i peelka
wyraża się jasno, o co jej w tym miejscu chodzi :)
Wiersz dość głęboki, jest jakby spojrzeniem na życie
ludzkie z perspektywy. Jedyne do czego można się
przyczepić to prozowana forma, ale cóż... nie można
mieć wszystkiego, ja czasami też tak piszę ;)
Trzcina moim skromnym zdaniem to taki symbol
trwania.Cienka łodyżka , a nie boi sie nawet silnych
wiatrów.Zgrabnie ujęty temat.Madre przesłanie.
w wersie 12 "ze sobą" ,ciekawa retrospekcja życia:)
Świetny wiersz - nie ma niepotrzebnych słów, każde ma
swoje znaczenie i prowadzi do ostatecznego wniosku. Do
wiersza na pewno nic bym już nie dodała, ale w
komentarzu dorzucę swój grosik - myślę, że bycie
trzciną ma swoje dobre strony - niełatwo ją złamać.
Skąd ja to znam,..z moim synem rozmawiam powaznie w
samochodzie, bo wiem ze nidzie nie ucieknie..ale juz
corazczesciej w kuchni, no teraz jest chory, to
rozmawia mz nim na gg do drugiego pokoju...ładny zapis
zdarzeń...
ładnie opisane życie ..człowiek w młodości myśli, że
wszystko może..a starość nieubłagalnie kroczy i
chwieje się jak ta trzcina na wietrze....
Tak trzcina - ale jaka uparta i nieustepliwa :o) Dobre
przemyslenia, zastanawiaja czytelnika nad samym soba
(no mnie przynajmniej tak)
Wiersz niezwykły. Świetny opis ludzkiego życia.
Właściwie drogi, prowadzącej zawsze do takiego samego
wniosku. Kim jesteśmy...
Ciewe porównanie...człowieka do trzciny,uginającej się
pod wpływem wiatru.I ta świadomość,że tylko się jej
wydaje,że stawia opór...