trzy wiersze Wolanda znalezione...
prolog
istnieje grand po drugiej stronie nocy.
dzielony rzeką i tymi, co w łózkach
przestali liczyć swoje oddechy. jakaś
trudna do określenia granica pojmowania
zmysłów, oddalania i przybliżania do
zmierzchu. to ta część dobra, w której
czyste zło, ma do odegrania swoją życiową
rolę. takie lustro, gdzie odnajduje swe
źródło uniwersalne szaleństwo.
nadprzyrodzona siła. swym ciągłym dążeniem
do spełniania złowieszczych przepowiedni,
rozpoczynania ostatnich aktów varietes.
wciąż na nowo, w tę dysfunkcję umysłów.
jest w tym wszystkim, również jakaś tajemna
moc. przyciągająca bluźnierstwa i dążność
ludzkiej emocji do jej się poddania. by w
efekcie, przekroczyć linię zamykanych
powiek.
przyczyna podroży lub drżące dłonie szatana
na ławce. wzór matematyczny na istnienie
boga.
wyprowadzany rozmową, z cudzoziemskim
głosem.
- ależ drogi panie, musi być coś więcej niż
dwumian i
plac czerwony. od zachodów słońca, lekka
pończoszarka.
odliczana w krokach. pomiędzy płytami, rytm
na obcasach.
kupuje chleb, wsiada do tramwaju. jeszcze
bezwonna.
sprzedawca Gawilin podniósł znów ceny,-
sabaka. wzrok
tajniaków, stojących w nieoświetlonych
podwórzach.
w płaszczach, skrywane tajemnice lokatora
ósemki.
niby przypadkiem, na czujce, stoi źle
zaparkowany
kompresor dla próżni pustych mieszkań.
waruje,
przed nadejściem włamywacza. sekcja
pluszowych,
przodowników pracy, poukładanych na
zamszowej sofie.
to pewne. gdzieś jest zakazana waluta. w
obieg wprowadza
gorączkowe czerwońce. do kieszeni lub pod
podłogę.
mieszkańcy Moskwy. jeden nad drugim. w
modlitwie,
tajemnica zbiorowej euforii. w pokoju i
ślepej kuchni,
delta zamorskich zapachów; cynamon, jabłka
i coś jeszcze...
totalna stolica. z siedzibą przy
Lefortowie. przesłuchanie,
w sali nr 8, dotyczące akt KRK/1978. w
sprawie, kradzieży
dwóch kilogramów wędzonej słoniny.
dwie ulice dalej, obywatelka Natasza K.
oddaje ciało
bliżej nieznanemu osobnikowi, który koniec
końców,
dowie się o swej rychlej śmierci na raka
wątroby.
dopiero, za trzy miesiące. licząc od
przyszłego wtorku.
- cóż to za przedziwne miasto ta Moskwa.
Azazello, mój miły, szykuj się do drogi.
Komentarze (8)
Szkoda że tak niewielu tutaj poznało się na tym
wierszu ale wiesz tu same rymowanki :)a dobrej poezji
mało.
I to jest właśnie dobry wiersz-brawo!
bo taka jest Moskwa :)
Wiersz, po prostu :)
Było co przeczytać, samej treści sporo, ale też i
sporo pozostawia w sercu i wiele myśli w głowie.
Pozdrawiam:)
czy można namalować wiersz można , ma trzy kolory:
biel i czerń ,czerwień ...oscyluje między
filozoficznymi rozważaniami a prozą...mistycznym i
rzeczywistym..Mistrz i Małgorzata ...książka
fascynująca i wiersz
dziwny, ale ciekawy. ot życie może wcale nie aż tak
fantastyczne :)
Bogaty w wydarzenia utwór napisany ze swadą Wart
przeczytania.Ciekawe obserwacje i wnioski :)