Tu i teraz
Przychodzą nagle,
przeszywają dzień.
Zastygam wtedy.
Przeczekać, to lekarstwo.
Siedzę nieruchomo,
łez ilości niezliczone.
Zamykam oczy,
Boże! Widzę wszystko.
Dlaczego?
Dajesz i odbierasz marzenia.
Chciałem, chcieliśmy kochać.
Teraz pustka!
Krzyż niosę, pokutę.
Wybacz, sił coraz mniej.
Jedna osoba, kobieta.
Zwinęła czerwony dywan.
Pozoruje uśmiech,
przeklęta przeszłość!
...pojawia się nagle,karmi nadzieją.W jednej chwili jestem wrakiem.
Komentarze (2)
Śliczny wiersz :)
Pozdrawiam serdecznie :)
wiersz pełen bólu...