W twoim mieszkaniu.
Nim wejdę do twego mieszkania,
zdejmę uprzednio buty.
By śladów jakiegokolwiek obcowania
nie zostawić. Twój dom na pięć kłódek
zakuty.
Gdy wejdę do przedpokoju,
zachłysnę się zapachem twego domu.
Później usiądę sobie w spokoju.
Nie zwierzę się nikomu.
Że tak bardzo tęsknię za tym,
by przyjść i zrobić sobie herbatę.
Tęsknię za dobrym, tęsknię za złym.
Sama zamykam żalu komnatę.
Później spokojnie podejdę do szafy
brązowej.
Otworzę ją i staną mi łzy w oczach.
Chwycę koszulę, przytulę się jak do
nowej
miłości splecionej w długich warkoczach.
Obejmie mnie twoja koszula.
I trzymać mnie będzie tak że stracę
dech.
Kocham uczucie, gdy koszula przytula.
Kocham uczucie jakim jest pech.
Potem dotknę twych książek nasiąkniętych
tobą.
Chwycę karteczkę, że "nie mogę bez ciebie
żyć".
Nie byłabym sobą
gdybym nie poszła do łazienki, by tam się
skryć.
Oprę się o zlew, wypluję tabletki.
Spojrzę w lustro, zobaczę tam siebie.
Schowam noże, wyrzucę żyletki.
Trudno mi będzie żyć bez ciebie.
Wyjdę i zamknę drzwi na klucz.
Nie zostawię żadnego śladu mej
obecności.
Myślisz o wszystkim, prócz
mnie - chociaż jestem gdzieś w twojej
podświadomości.
A kiedy wejdziesz do mieszkania:
Zdejmiesz uprzednio buty.
Nie znajdziesz śladów mego obcowania.
Twój dom na pięć kłódek zakuty.
I nagle zobaczysz krew
w mojej ulubionej łazience.
Nie powstrzymasz cieknących łez
w łazience, gdzie ciepło i żyć się chce...
Komentarze (1)
Ciekaw jestem czy ta wizyta to gra wyobraźni czy
reminiscencje z przeszłości?