Twoje palce...
Twoje bezwzględne palce
które chwile wcześniej
dotykały mojej skóry
pieściły moje włosy
ściskały moje piersi
Twoje delikatne palce
rozrywają teraz skórę
szarpią włókna
wyciskają soki
podają mi do ust
pomarańczę...
Wstrzymuję oddech
aby jego drgannie
nie rozproszyło mgły
z której utkane są moje marzenia
autor
zielone oczy
Dodano: 2007-04-05 22:15:07
Ten wiersz przeczytano 872 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Dlaczego ten wiersz ma tylko tyle głosów? Przecież to
jest piękne...