A ty się śmiałaś
Dałem do wanny płatki róż,
Ręcznikiem miękkim później kryłem.
A ty się śmiałaś ze mnie...cóż,
Ja marzeniami ciągle żyłem.
Pisałem wiersze o miłości,
Tragiczną śmiercią w nich konałem.
A ty się śmiałaś...bo nie dość ci,
Że marzeniami tak żyć chciałem.
Do pojedynku też stawałem,
W obronie dumy i godności.
A ty się śmiałaś...całym ciałem,
Że w mych marzeniach brak czułości.
Nawet strzeliłem sobie w skronie,
Ale rzecz jasna nie trafiłem.
A ty się śmiałaś...wieszcząc koniec,
To z marzeniami też skończyłem.
Teraz samotność pielęgnuję,
Pustym mieszkaniem wiatr kołysze.
A ty...ja ciebie już nie czuję,
Marzenia swe oblekłem w ciszę.
Komentarze (31)
Piękny wiersz.Szkoda tylko ze bez happy endu,ale
cóż,takie jest życie.Idealne rymy dodają płynności
super:)Pozdrawiam ciepło:)