.....
Żyje na krawędzi.
Półświadoma, lawirując nad światem.
Nie wiem czego chcę,
i czego ode mnie chcą inni.
Ten świat,
jest dla mnie obcy.
I chyba nie chcę go poznać...
Tak żyjąc narażam się ludziom, co
boga trzymają na polkach.
Pod płotem starego domu
leży historia i płacze.
Nic nie jest ważne.
Wszystko bezduszne...
W niedzielny poranek żyje na krawędzi.
Lawirując jak co dzień,
półświadoma siebie.
"Dziś jest dzień...
Dzień wszystkich świętych myślę.
Świętych? To chyba nie mój.
I zasypiam,
by nie słuchać ludzi
co boga trzymają na polkach.
Pod murami starego cmentarza,
leży bohater i płacze.
Nie ma pomysłów
jak stać się historią.
Tam gdzie jestem umieram.
Dzień czy noc.
To bez znaczenia.
Anioły i diabły,
jedno mają imię.
Bezduszne krawędzie ludzkiego obrazu, za
dużo wartości.
Tego wszystkiego nie widzą ludzie,
co boga trzymają na półkach...
Pod moim łóżkiem
leży mój rozsądek i płacze.
Nie stworzy historii ani bohatera.
Nie należy już do mnie...
Komentarze (5)
Dobra i smutna refleksja.Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo smutny wydźwięk ciekawego wiersza...Cóż czasem
tak jest,że ci co trzymają na pokaz "Boga na półkach"
mają go bardzo mało w swoich sercach,niestety...
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo smutny wydźwięk ciekawego wiersza...Cóż czasem
tak jest,że ci co trzymają na pokaz "Boga na półkach"
mają go bardzo mało w swoich sercach,niestety...
Pozdrawiam serdecznie:)
udany refleksyjny wiersz pozdrawiam
Całkiem nieźle, a jednak...tu i ówdzie brakuje znaków
diakrytycznych, a w ostatniej strofie pozbyłabym się
"moim"i"mój".
Pozdrawiam:)