Ucieczka...
Chcę uciec,
ukryć swój smutek
w najdzikszych ostępach,
zapomnieć,
co znaczy tęsknota i ból
gdy serce o kogoś się lęka,
zaszyć się w głuszy,
marzenia zamknąć
w malowanym kufrze
i leżąc wśród traw na łące,
zapomnieć
przez chwilę o jutrze,
upleść wianek z maków
i słonecznych promieni,
nasycić własną ciszę
szumem łanów
i rwących strumieni,
wieczorem, by się ogrzać
rozpalić ognisko,
gdzie miast polan
spalić tęsknotę i troski
a w duszy wypalić
to wszystko,
co zadrą tkwi
i ranom się goić nie daje,
a bólu krzyk,
pierś rozrywa lecz wciąż
w niej zostaje,
stłumiony jak dzwon
pozbawiony serca,
wciąż się rwie
i w tę ciszę
natrętnie się wwierca...
Komentarze (2)
Jola - Głowa do góry, słońce przedrze się przez
czarne chmury, i oby jak najszybciej opuścił cię stan
smutku.
Twój wiersz tak znajomo brzmi, jak niejeden na beju
zresztą... Ale Twój wyjątkowo piękny!