Ukochany
Na swojej szyi
czuję wciąż dreszcz.
To On, On tu jest.
Rozpina bluzkę mę
i dotyka po całym ciele,
A ja wciąż drżę,
Jego zapach zniewala
zmysły me.
O TAK bardzo chcę
by pieścił mnie.
Rano budzę się ze snu,
ale nie ma go już tu.
Łzy ulatują wolniutko,
Czemu pozostawił mnie
taką malutką,
bezbronną istotę?
Czy wróci? Nie wiem.
Zasypiam z nadzieją, że tak,
że zapragnie ze mną znów być,
I wtedy nie rozłączy nas nikt.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.