Uległa
Kiedy czytam twe słowa
Czuję na szyi pęta
Lecz to mój celibat
A nie lina napięta.
Czytam, a głos w mej głowie
Zniża się do szeptu.
Budzisz mą naturę prawdziwą,
W tej chwili swe bramy
Rozwiera najczarniejsze piekło.
Nie znasz mnie
Lecz także i ja siebie nie znam,
Przywołujesz mi na myśl
Utęsknione marzenia,
Schowane w głębi
udawanych pozorów,
Nadające sens mego istnienia.
Dlaczego czuję cię tak blisko?
Jakbyś był przyjacielem, bratem..
Pan..
Chciałabym..
Lecz nie mogę zostać
swoim własnym katem.
Znowu zalewa mnie fala
Której wyrwać się nie potrafię,
Instynkt. Rozkazy
Odpowiadam dziękuję
Choć wiem że powinnam inaczej.
Moje ciało znowu pręży się
W samotnych pląsach
Dłonie szukają ciepła
A oczy chaotycznie błąkają wokół
Przeszukując teren.
Czemu przestałam marzyć…?
Nie ma szans na spełnienie.
Nagle nie mam woli,
Jedynie zmysły by doceniały ból,
Oczy by ujrzeć twarz zbawcy.
Ciało by być oddaną,
usta by dziękowały za szansę,
Tylko knebel by mnie uniósł do chmur.
I jestem szczęśliwa, choć to tylko sen,
Nie wódź na pokuszenie…
Amen
Komentarze (3)
Czasami marzenia nadają sens istnienia:) Pozdrawiam!
Poruszający i wciągający do samego końca wiersz :)
Pozdrawiam serdecznie +++
Wzruszyłem się i w ogóle jestem zafascynowany.
Pozdrawiam Cię serdecznie.