Upadły stróż...
W oczach niechciane łzy
Wyparły radość spojrzenia,
Wyryły w jedwabnym policzku,
Tor swej podróży.
Niczym żywioł,
Niszczyły wszystko po drodze...
szczęście
nadzieję
chęć życia...
Tylko ten... upadły anioł bez blasku,
Wyciągnął dłoń swą zszarzałą,
Ostatkiem anielskiej mocy
Wygnał słone potwory z jej oczu...
Przywrócił...
szczęście
nadzieję
życie...
Spojrzał ostatni raz na uśmiech postaci,
Szczęśliwy na chwilę,
Ukrył się w cieniu...
Czekał,
Wierzył, że i On ma swojego stróża...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.