Uratuj mnie...!
Nastroszył pióra
gdy w locie był...
na ciemnym niebie
pozostał jasności pył
w mych oczach widniał jaskrawy blask
pomimo to ze płynął czas...
i nie wiem czemu nie zniknął gdy...
me rzeczywiste szczęście
zamieniło się w sny...
w koszmary które dręczyły, co noc
by znów objawił przede mną swa
moc...
mijały dni tygodnie i lata
zamieniałam się w zło całego świata...
jestem postacią- demonem
w piekielnych płomieniach ma dusza
płonie
muszę uleczyć swa czarta naturę
bo jesteś przy mnie i można nazwać to
cudem....
powoli wtapiam się w twoje myśli
może kiedyś ma postać ci się przyśni...
Nie chce by twe serce i ciało
przeszły metamorfozy i skamieniało
tak
jak
moje...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.