Urlop
Chodziłam rankiem po plaży,
szukałam śladów twej stopy,
wierzyłam cud się wydarzy,
znów będę ja i mój chłopiec.
Myślałam z falą przypłyniesz,
w postaci małej muszelki,
/prawdziwa miłość nie mija/,
-niestety, na nic trud wszelki.
Jeszcze liczyłam na mewy,
krążyły w kółko o świcie
i zachwycały swym śpiewem,
one by mogły cię widzieć.
Tak minął urlop, bez echa,
zmęczenie doszło zenitu,
postanowiłam wyjechać,
pora by pozbyć się mitów.
p.s.
Dla wyjaśnienia słów kilka,
gość już od dawna nie żyje,
z każdym kolejnym urlopem,
jak mantrę powtarzam imię.
Komentarze (9)
Piękna melancholia, jak letni przebój:))
tak zbędne są mity
wspomnienia z urlopu i ...
jesli miłe i ciepłe zawsze będą powracały w
wyznaczonym czasie
pozdrawiam
krzemanko, dobry duszku,Twoje uwagi są dla mnie zawsze
cenne.Pozdrawiam.
:)
Ładny wiersz czy nie lepiej w czwartym wersie
brzmiałoby
"- zjawi się wreszcie mój chłopiec"
i druga:
"Myślałam z falą przypłynie,
w postaci małej muszelki,
prawdziwa miłość nie minie
- niestety, na nic trud wszelki."
W ostatniej strofie zamiast sięgło powinno być
sięgnęło, ale wówczas wers wypadłby z rytmu.
Może napisać "sięga"?
Mam nadzieję, że autorka wybaczy mi te czytelnicze
uwagi. Miłej niedzieli.
Udany wiersz, dobrze się go czyta, a urlopowymi
znajomościami różnie bywa, najczęściej takie przygody
są na chwilę więc dobrze, że się nie zjawił-)
Pozdrawiam serdecznie
jak się nie zjawił to nie ma czego żałować widać nie
jest Ciebie godny
pozdrawiam:))
Nie zjawił się?
Trudno, nie żałuj:)
Może zamień:
"mój chłopiec", na "mój chłopcze", bo jakoś dziwnie
brzmi:)
Dobranoc:):):)