Urodzony Duchem
40 tysięcy musi zginąć
popiół pada z nieba
niczym śnieg
zasypuję moje myśli
to nie pora na opad
na dalsze
szukanie winnego
kominy pracują
dają świadomość
czegoś wielkiego
hekatomby
możliwości są tylko dwie
jedną jest życie
drugą jest kąpiel w nadzieji
na dalszy los
syki i stuki duszności
wymioty krzyk w ciemności
ścisk tak wielki
w środku cyklonu
pewien człowiek jadł fusy z kawy
ukrywał chleb pod płaszczem
nawet w tych dzisiejszych czasach
nie nazwisko lecz numer
boi się do dziś
że wstanie i zobaczy
kraty za oknem
Komentarze (3)
witaj, na samą myśl, przechodzą dreszcze.
gdyby nie zatrzymano rozszalałej hordy, mogły wylecić
dymem - miliony.
pozdrawiam.
Pamiętamy!Narracja tego wiersza stosowna jest do
ciężaru naszej pamięci.
Plus za klimat, holocaust to wielka targedia
ludzkości, nie możemy o niej nigdy zapomnieć.