uśpione miasto
Poranek ten chłodny i zimny wita nowy
dzień.
Biały puch otulił wszystko wokół.
Pod nogami mróz skrzypi w takt moich
nóg.
Wokół ludzie spieszący się niewiadomo
gdzie,
nie zwracają na siebie uwagi.
Nim nastanie zmrok- rozmyślam
ta ławka wspólnego szczęścia dziś
pokryta już tylko śniegiem- taka
samotna...
palcem po niej naznaczyłam serca dwa-
mienią się w bieli, lecz na krótko.
Tak jak My dotknęliśmy bram raju.
Jednym podmuchem silny wiatr zmazał je-
nie było Nam dane.
W szarówce codzienności świąteczne lampki
uśmiechają się z choinek do ławki-
nie jest samotna.
Mijam kolorowe wystawy sklepów oddychając
Tobą.
mroźne powietrze przywołało mi Ciebie
tego dawnego, lecz nie mojego.
Schodami w dół wśród aniołów lamp
zmierzam do celu, gdzie rozstaliśmy
się....
Jestem
Patrzę
Brak ludzi, brak życia w murach budynku
cisza, spokój.
Te same oświetlone choinki dzielą ze mną
myśli.
łza oziębiona przez lodowaty podmuch
spłynęła po policzku....
choć wydaje się, że czas zapomniał, ja nie
więc
odchodzę.
Byliśmy tu królami tego miasta... Proszę o Wasze opinie z góry dziękuje:)
Komentarze (5)
Termatyka ciekawa. Ale wiersz słaby. Czyta się go jak
prozę. Brak w nim rytmu.
popieram,ja też czuję tu samotne święta tak jak te
moje ostatnie,i czuję jakbym to sama przeżyła
dobrze się czyta.........tęsknota ...wołanie o
...powrót?hm ciekawa forma duuuuuuzy plus:)
Zawsze powtarzam, ze wiersz to malowanie slowami.
Podczas czytania, wobrazilem sobie samotne, smutne
swieta. Nie wiem czy mam racje, ja tak to widze.
Jak dla mnie to proza o ciekawej treści pełna tęsknoty