Usta
Ile razy zapraszałeś świat i kawały
chmur
wpadały ci przez usta
deszczem kapiącym po brodzie,
tyle razy marzyłeś o niebie
gnieżdżącym się w trzewiach
z talerzem na miłość.
Kiedy oczami złowiłeś złotą rybkę
znów otwierałeś nieme usta,
chciałeś porozumienia bez słowa,
bo przepływało ono przez ciebie.
Ale pod dotknięciem magia złota
stawała się bezłuskowa,
euforia – powietrzem,
które łykałeś ze zdziwienia
przez biedne usta,
bo szczęście było bezskrzelowe.
Usta – brama otchłani obu stron.
Wargi - drżą na taką świadomość.
Coraz trudniej o uśmiech.
Komentarze (34)
warto było 'zajrzeć' do Ciebie
kłaniam:))
Witaj. No tak rozdziawiamy usta z zachwytu a kiedy
złota rybka przemówi srebrem, łuski opadają i sami jak
ta ryba próbujemy pochwycić albo obronić się przed
pustym szumem jaki wzszedł z tamtych ust. Bardzo dobra
refleksja i gra słów. Moc serdeczności Marcepanko.
Usta źródłem słowa, słowa źródłem wyznania,
wyznanie źródłem miłości.
A miłość źródłem uśmiechu którego coraz mniej.
Pozdrawiam Marcepanko jak zawsze filozoficznie.
wspaniała puenta