Uwierz
Otwierasz drzwi na oścież
Po schodach krętych schodzisz
Szarością codzienną
Znów nic Ci nie wychodzi
Wpatrujesz się w okno
Jak latarnia drogę wskazujesz
Błękitem swych oczu
Domek z kart budujesz
Szukasz swoich dróg
Od czegoś trzeba zacząć
W swoim małym świecie
Tak niewiele znacząc
Czasem chwiejnym spojrzeniem
W tył spoglądasz niepewnie
Bo tak Ci jest trudno
Oglądać się za siebie
Jej grzech przeszłości
Sprawił że nie umiesz patrzeć
Nawet na miłość
Którą pragniesz zatrzeć
Nie widzisz jej żalu
Nie wiesz że skrucha istnieje
Niepewność nie zniknie
Lecz smutkiem owieje
Spójrz więc za siebie
Spróbuj wybaczyć
Ona tak bardzo pragnie
Znów Cię zobaczyć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.