wada wzroku na wieczność
Te ciemne i zimne dłonie
Tak mocno mnie trzymają
Chcą skraść moje oddechy
Życie mi zabierają!
Jesienna cisza w nienawiści
Zamykam poranione powieki
A może tak jednak jest lepiej?
Z wolnością żyć już po wieki
Więc ruszam w tamto samo miejsce
Tam gdzie ślepota, głuchota i niemi
Szukam smaku gorzko-słodkiej krwi
Widzę swe źrenice zakopane w ziemi
Wołałam o pomoc. Zwyczajnie
Ale było ślepo, głucho i niemo
Wołałam o pomoc. – ale cisza!
Dlaczego cisza!?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.