WaKaCyJnE LiBaCjE- czyli jak...
***
Dużo w naszym życiu się zmieniło,
coś przyszło, a coś się zmyło.
Uczucia pozostały, ale nie te same.
Widocznie w gwiazdach to było zapisane.
Zaczęło się tak: 20.06.2003- koniec
budy.
Byłyśmy szczęśliwe. Myśląc, że będą nudy
z kolegami na piwo poszłyśmy.
I za nim się zorientowałyśmy,
ja nie byłam już "stanu wolnego",
a Jolka... to historia nie z dnai tego.
Początek wakacji. Szkole uczucia się
zniknęły
i wakacyjne miłości się zaczęły.
Lecz cóż. Szybko się zaczęło, szybko
skończyło
„Znudziłyście się nam, spadajcie!
Było miło…
Obie czułyśmy się jak dz…i,
więc sięgnęłyśmy po używki.
Na „okopy” codziennie
chodziłyśmy
i tam spokojnie jarałyśmy.
„Pałacyk”,
„przedszkole”,
„okopy”,
to był nasz dom złoty.
Nie tylko szlugi nam służyły,
browary też nas nieźle zamuliły.
Myśl powrotu do szkoły nas przerażała,
aż w końcu któraś z nas powiedziała:
Martwić na zapas się nie możemy.
Oni maja nas w d…e- to wiemy.
Każdą troskę i szczęście trzeba przeżyć.
i, że będzie lepiej cały czas wierzyć.
***
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.