Wariat
Pewnym głosem rzeczesz
„zły”...
Mówisz o mnie „psychicznie
skrzywiony”...
Lecz kto dał ci prawo, brać mnie na swoje
kły?
I atakować mnie - gdy jestem bez obrony?
Mówisz „gorszy”, podnosząc
głowę...
Rzeczesz „wyrzutek”, patrząc
gdzieś w dal...
Lecz czemu oceniasz mnie pustym słowem?
I jak chcesz zmienić zahartowaną dawno
stal?
Mówisz „twój opór złamiemy i
spalimy”...
Tak jak kowal nim przetopi miecz
wyszczerbiony...
Mówisz „zgnieciemy cię i
zmiażdżymy...
I cóż, że jesteś życiem
osłabiony?”
Czy inne wartości, które mną kierują...
Czy odmienne poczucie dobra i zła...
Z góry na więzienie lub wygnanie mnie
skazują?
I by zostać w stojącym tłumie – tak
jak inni muszę stać?
Czy nie mogę twierdzić, że śmierć to nic
złego?
Czy musi być dla mnie złem - zabić drugą
osobę?
Przecież nawet broniąc czegoś cennego...
Skażą cię za mord – a nie
samoobronę...
Czy to, że mam inne podejście do
świata...
Z góry skazuje mnie na bycie złym?
Czy moje „ja” skazuje mnie na
miano „wariata”?
I na rozszarpanie przez wasze kły?
Nie sądźcie mnie swoimi wartościami...
Nie próbujcie mnie brać pod wasz sąd...
Bo ręce „wariata” – nie
są zwykłymi rękami...
I przekonacie się... Jaki popełniacie
błąd...
Tak – to jasna groźba, wymierzona w
was wszystkich...
Nie będę miał litości, jeśli staniecie mi
na drodze...
Dajcie mi przejść przez życie... Schowajcie
siebie i bliskich...
Chcę iść w spokoju... I oto nadchodzę...
Komentarze (1)
Wielu ma odmienne podejście do świata i uważa siebie
za wariata, jednak nie każdy powiedzieć umie, co przez
to słowo rozumie. Czytam Twój wiersz siedząc przy
kawie i powiem tak : ujęty ciekawie :)