Wątpię czy jeszcze sił mi starczy
Wątpię czy jeszcze sił mi starczy,
Opadam cały w odrętwienie.
Żona codziennie na mnie warczy,
Teściowa wciąż nazywa leniem.
Cóż ja mam począć w takim stanie,
W jakim odwiedzam zgrzebne ciało.
Jestem zwyczajnym głupim draniem,
Któremu szczęścia brakowało.
Nie zdążam rano wyjść do pracy,
Spóźniam się, kiedy ją znajduję.
Jak Inni robią to rodacy,
Bo ja potrzeby tej nie czuję.
Kiedyś to dobrze rokowałem,
Miewałem nawet dobrą prasę.
Ale do czasu aż poznałem,
Bardzo przedziwnych ludzi masę.
Było to nawet fajne grono,
Tacy luzacy i dziwacy.
Tył był ich słuszną zawsze stroną,
I dość wyraźny wstręt do pracy.
Wsiąkłem w ten mały mikroklimat,
W nim rozwinąłem też korzonki.
Jak wariat się już tego trzymam,
Niczym dzieciątko swej ochronki.
Lecz sił mi całkiem już brakuje,
Opadam cały w odrętwienie.
Żona krzykami nastrój psuje,
Teściowa wciąż nazywa leniem.
Co ja mam począć w takim stanie,
Rozdygotane wstrzymać ciało.
Jestem zwyczajnym głupim draniem,
Któremu szczęścia było mało.
Komentarze (6)
Witaj!
A ja myślę, że rodzinka ma się dobrze i Ty też.
Może szef na urlopie, nikt nad głową nie stoi,
stąd ten bardzo dobry, ciekawy wiersz.
Pozdrawiam serdecznie.
Niezły , szyderczy wiersz!
margot5 dosadnie to ujęła:))))
pozdrawiam i miłej laby
Samokytyka to początek czegoś nowego może...Pozdrawiam
serdecznie.
A ilu takich drani nie stać na głośną samokrytykę :)))
Mam wrażenie, że Twój podmiot liryczny zabawia się na
służbowym komputerze w godzinach pracy... Jeszcze
trochę to i szef będzie mu ględził :)))
Witaj...wszystkim niestety nie sprostamy ,niewolniczo
nas oplata rodzina i wspólnota,lecz mimo wszystko
dobrze z humorem oddany nastrój,,pozdrawiam