Wciąż pytasz mnie o to...
Me serce ugina się pod ciężarem bólu
A po policzku spływa kolejna łza
Ile ich było nie liczył nikt
Bo nie można uliczyć na palach dłoni
Dlaczego płaczę?
Wciąż pytasz mnie o to
Mówić mam, że przez Ciebie?
By znów Twa potężna ołowiowa dłoń
spoczęła z rozmachem na mym karku?
Siniaków moich nie jestem w stanie
zliczyć
Może to Ty powinieneś się tym zainteresować
i wreszcie przestać
A nie ja!
Bo właściwie z Twojej winy ludzie patrzą na
mnie dziwnie
Inaczej niż wtedy, gdy mieszkałam z matką i
byłam szczęśliwą nastoletnią dziewczyną
A czego chcę?
Chwili spokoju, wytchnienia od ciąłego
płaczu i żalu
Od winy, bo jestem winna swej głupocie..
Bo zakochałam się w Tobie, a nie
powinnam
Bo takiemu potworowi nikt nie powinien
wierzyć
Opieka... to ciepło, ten dotyk...
O czym ja w ogóle mówię?
Sama plączę się w kolejnych bujnych
opowiastkach
W swoich zmyślonych urojeniach
Tylko sny mi pozostały, to moja deska
ratunku!
Czytasz ten wiersz i nie wiesz o co w ogóle
chodzi?
Zastanów się przez moment o czym ja
mówię
Wciąż znęca się nade mną chłopak moich
snów
Ten jedyny z moich marzeń
A wydawał się taki....idealny
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.