We śnie...
Kilka minut temu obudziłam się,
Niepotrzebnie. Tak pięknie mi było we
śnie...
On był przy mnie.. Tak, mój ukochany,
Oczy aż się nam świeciły z radości, że
siebie mamy...
Trzymał za rękę, jak kiedyś- tak mocno,
czule,
Patrzył w oczy, powiedział, że wciąż
potrzebuje.
Przepraszał za to, że mnie tak zranił,
Wyznawał, że żałował strasznie, gdy
zostawił.
Odwróciłam się od niego. Łzy w oczach
miałam, chciałam pójść,
Nie wierzyłam mu, nienawidziłam, a zaufać
nie potrafiłam...
On zatrzymał mnie, złapał znów mocno za
rękę,
Mówił, że beze mnie przeżywa wielką
mękę.
Że największy błąd w życiu popełnił
odchodząc,
I samotnie szukając mnie na tym świecie,
błądząc...
Ja wciąż nie wierzyłam w żadne jego
słowo,
Raz mówi "Zd*iro" a raz "ma Królowo".
Tak bardzo chciałam zaufać, lecz nie
potrafiłam,
Za bardzo cierpiałam przez ciebie-
mówiłam.
Łzy po policzkach jego płynęły powoli,
Powiedziałam- "Dobrze wiem, Skarbie, jak to
boli"...
Pytał, co ma zrobić, bym wróciła do
niego,
Ja na to- "Nie cofniesz już czasu
tamtego...".
Pamiętam... Czułam, że tam w środku, coś
mnie ściskało,
Serce me przytulić mi jego kazało...
Kogo mam przytulać? Ja nie znam tego
chłopaka,
Dziś mówi, że kocha, jutro pokarze
fu*ka.
Kochałam go, lecz bałam się podejść bliżej
niego,
Ja chyba... Ja chyba bałam się jego...!
Gdzie byłeś, gdy cię potrzebowałam?
Odpowiedz! Co robiłeś, gdy naprawić to się
starałam?
Mówiłeś wtedy, że wyjaśniać nie masz co,
Że jestem zerem, nikim, samo dno...
Teraz żałujesz...? Skarbie, wiesz jak ja
cierpiałam?!
Nie masz pojęcia... Ja zawsze cię
kochałam.
Mówiłam- "Moje serce wciąż dla ciebie
bije",
Ale dusza podpowiada "Ono już nie żyje".
To ty powinieneś zostać, jeśliby odeszli
wszyscy,
Lecz ty, Kochany, nie jesteś na tyle
bystry.
Po prostu nie kochałeś, bawiłeś się, gdzieś
miałeś...
Ja staram się zapomnieć, a ty wrócić
chcesz,
Przez ten miesiąc przeżywałam wielki
stres.
Czułam się taka naiwna, okłamana,
Przez ciebie tak bardzo sponiewierana...
Wiesz... Nie wierzyłam, że możesz tak o
mnie mówić,
Że mogłam w twym sercu się, tak po prostu-
zgubić.
Nie wiedziałam, że taki jesteś.
Mówiłam- To nie on,
To nie ten, co otaczał mnie miłością swą...
!
To była okrutna prawda, pogodzić się z nią
nie chciałam,
Ja wciąż inne zdanie o tobie miałam...-
patrząc mu z daleka w oczy- mawiałam.
On przepraszał, mówił, że żałuje.
Kochany, serce me nadal cię potrzebuje,
Ale ja nie chcę znów cierpieć przez
ciebie,
Wybaczając ci, zraniłabym samą siebie...
Dziś chcesz wrócić, jutro znów wbijesz w
serce ostry nóż,
To tak strasznie boli. Nie... Ja nie chcę
tego już.
To ty wszystko spieprzyłeś i nawet powodu
podać nie potrafiłeś...
Teraz zobaczysz, jak to bardzo boli,
Jak tęsknoty za mną nikt nie ukoi...
Odejdź! Proszę, zostaw mnie,
Lecz pamiętaj jedno- ja zawsze kochałam
cię...
...Obudziłam się z płaczem... Co ja
zrobiłam?!
Czy właśnie przed chwilą jego miłość
odrzuciłam?
Włączam komputer, z nadzieją...
Może jakaś nowa wiadomość od niego?
Znów pusto, nic się nie zmieniło,
To tylko chwilowe, pozorne szczęście
było...
Bo wiem, że naprawdę bym tak nie
potrafiła,
Tylko sercem w stanie kierować się bym
była...
Płakałam, bo to był tylko sen,
Tak naprawdę on nie kocha, nie chce już
mnie.
Żałowałam, że nie podeszłam bliżej, że nie
przytuliłam,
Teraz zadaję sobie pytanie- "Dlaczego nie
potrafiłam?"
Czy w śnie, czy na jawie, ja bez niego
umieram prawie,
Chłopczyku... Obojętnie gdzie- ja tak
bardzo, tak bardzo Kocham Cię...
Komentarze (1)
Ładnie piszesz. Optymistycznie. Aż wiarę w miłość
przywracasz.