Wędrowiec
20.07.2006 - 20.04.2007
ścieżyną życia krętą pod górę
smagany deszczem szedłem pod wiatr
zziębnięty bez wiary w jutro
kroczyłem ślepo w stronę nicości
głodny dotyku i dobrego słowa
szukałem sensu mego istnienia
na skraju drogi usłyszałem szept
który stał się mym kompasem
wiatr ucichł a w oczy zaświeciło słońce
w dali dostrzegłem Ciebie
i już wiem gdzie jest kres mej wędrówki
z Tobą chcę poznawać to co nie poznane
być Twą opoką i parasolem w pochmurne
dni
płakać gdy szlochasz i śmiać się do łez
Tyś moim słońcem pięknym motylem
z Tobą chcę żyć przy Tobie umierać
dziękuję że jesteś
Komentarze (1)
Mój pierwszy "odkryty" komentarz. Ten wiersz mnie
urzekł czystością i pięknem uczuć, wzruszyły mnie te
słowa.
Pozdrawiam, Daria