WĘDROWIEC
W płynącym tłumie stoi człowiek,
Samotny kamień, porosły mchem,
O smutnych oczach strudzony wędrowiec,
Wędrował dotąd nocą i dniem.
Przybył z wielkiego błękitu,
I zniknie tam z powrotem,
Nim noc dobiegnie świtu,
I sypnie słońca złotem.
Wędrowiec niezłomny, poeta
Wsłuchany w serca szeptanie,
Ten dla którego nieważna meta,
Którego celem jest wędrowanie.
Przybył z wielkiego błękitu,
I zniknie tam z powrotem,
Nim noc dobiegnie świtu,
I sypnie słońca złotem.
On poraniony przypadków grą
Stoi, jak dziecko zrezygnowany,
Na jego myśli poduszkach śpią
Puenty w korony prawdy ubrane,
Przybył z wielkiego błękitu,
I zniknie tam z powrotem,
Nim noc dobiegnie świtu,
I sypnie słońca złotem.
W płynącym tłumie anioł tęczowy
Rozpostarł skrzydła do lotu,
I poszybował w sen bezczasowy,
W ramiona boskiego splotu.
Przybył z wielkiego błękitu,
I zniknął tam z powrotem,
Nim noc dobiegła świtu,
Sypnęła słońca złotem.
Komentarze (1)
Zaprosmy do serca tego strudzonego wedrowce:)Piekny
wiersz,pozdrawiam serdecznie+++