Wędrówka
Słomianym zapałem rozmiękłej goryczy
staje przed progiem kryształowej drogi
zmęczone jak władca ciężarem zdobyczy
chce ten próg przekroczyć,lecz więdnieją
nogi
Czy ujrzy tam miraż,czy też ukojenie
łzą szklaną plynącą jeszcze niezatrutą,
które spokój daje,jak Buddy spełnienie
strach jest czy nadzieja,łaska czy
pokuta
Cokolwiek tam znajdzue to "dziecie
człowiecze"
pchane jest przez życie co jak skrzek
ropuchy
trawi jego jażń,która ciało wlecze
przez próg co nie zna już drogi na
skróty
Co siE dalej stało to się kazdy dowie
gdy życie się stanie jak strząśnięte
liście
i już niepotrzebny stanie się świt
powiek
będziecie,jesteście a może byliście?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.