Wena, wenusia
Tak mnie wena dziś rozpiera,
wiersz się sam na usta garnie,
tylko strach, bo jak nie wyjdzie...
mogę skończyć marnie.
Kochanowski pisał treny,
ach! Jak blisko mi do niego,
bo ja tremę to mam zawsze...
chyba że łyknę głębszego.
A po głębszym to ja kozak,
zęby szczerzę dookoła,
uśmiech zaraz znika z gęby,
kiedy żona – Karol!!!! ( woła)
autor
karl
Dodano: 2017-10-07 15:30:58
Ten wiersz przeczytano 965 razy
Oddanych głosów: 34
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (33)
:))) fajnie.
Pozdrawiam:)
no widzisz, ładnie woła :)))
Pozdrawiam, Karolu, Karoleńku ...:)))
no widzisz nie ma co mieć wygórowanego ego....
serdeczności:)