Weno, gdzie jesteś...
Głupio przyznać, lecz zgubiłem gdzieś mą
wenę...
Sytuacja jest o tyle nieciekawa,
że dziś właśnie jest potrzebna mi
szalenie,
prawie jak koszuli wizytowej - krawat...
Rzecz jest w tym, iż w dniach najbliższych
mam spotkanie
z kimś, kto niegdyś znaczył dla mnie bardzo
wiele
i kto oczy ma zielone, roześmiane,
a wart więcej jest, niż duży w banku
przelew...
Temu komuś chciałbym wierszyk podarować,
bo zasłużył nań, jak chyba nikt na
świecie,
ale właśnie trudno mi odnaleźć słowa,
bo ta wena nagle mnie odbiegła
przecież...
Jak więc powiem jej, kim kiedyś była dla
mnie,
oraz, że jest ciągle punktem
odniesienia?
Można prozą, ale co z tego zostanie...
Wiersz to wiersz, chociaż nie każdy to
docenia...
Komentarze (10)
mam nadzieję, że wena się odnalazła :-) bardzo fajnie
napisane :-)
Oj, droczysz się pięknie ze swoją weną :)
Z całą przyjemnością czytania
Przekomarzanie? Bo przecież jest, co widać gołym
okiem:)) Wszystkiego Dobrego:)
Takiej weny nie mieć, też bym chciała, świetne wiersze
bym wtedy pisała.
Pozdrawiam:)
Nie trzeba nic mówić...wystarczy spojrzeć... :)
Pozdrawiam i + zostawiam :))
Jak zwykle kokietujesz słowem.Bardzo lubię te trzy
kropki, które w świecie poetyckim nie są mile
widziane,ale wtedy słowa płyną dalej.Najlepsze
życzenia na Nowy Rok.Pisz częściej z weną lub bez.:)
Z weną jak z miłością, zawsze trzeba mieć nadzieję, że
wróci :)
Jednak wena Pana nie opuszcza to widać w wierszu .
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i udanego spotkania
:)
Niejednokrotnie słowa są zbyteczne, a Wena w
odpowiednim czasie wróci sama :)
Szczęścia w Nowym Roku życzę!!!
A Ty i bez weny powiedziałeś wszystko:)Do Siego Roku
2012+++