Wezwij
Gdy cisza otula co bić miało wiecznie
Gdy słońce kolorów ujawnić nie chce
A trumienna czerń to ostatnia nadzieja
Wezwij mnie wtedy…..
Gdy nadzieja za drzwi wypchnięta nie dobija
się więcej
Gdy echo wspomnienia odpowiadać nie chce
A burze kwieciste ominąć chcą ręce
Wzywaj mnie wtedy….
Gdy księżyc zapomni imiona dzisiejsze
Gdy gwiazdy cieszyć już nie chcą poety
A modlitwa zastygła w oczach niknie
Wezwij mnie wtedy….
Wezwij mnie wtedy…..
Moje imię wypowiedz choćby i gniewem
W błagalnych kolanach mnie znajdziesz
Zostawiasz mi swe blizny kolejne
Odejdziesz znów w ciszy…
Komentarze (3)
ciekawie i refleksyjnie z nadzieją...:)
A może jednak zostanie.
Bo to wezwanie jest tak sugestywne.
Niezwykły wiersz. Jak modlitwa.