wiatr pachnący odnalezieniem....
to wszystko jest we mnie, we śnie. weź
mnie.
zajmuję mało przestrzeni, mniej niż
nadlatujący październik.
zobacz, już puszcza siwe smugi, dymy.
jątrzymy rany, a on
skrzydłami miesza powietrze, kluczy i
umniejsza blasku.
kołatka coraz zimniejsza - (nie dotykaj
językiem - szczypie).
wejdę za dnia, pod skórę, pod piórem mam
resztę światła.
starczy na zimę, na imię. srebrem rozpalimy
jedność.
ważę mało, uważam więcej na dziuple
wymoszczone wiatrem.
gdzie opuszczone myśli wilgną i mrą z
niedokończenia.
a przecież na sen, na sennik jeszcze nie
czas.
wszystkie drogi na skróty ślepną. po omacku
dotykają dna.
a ja, w połowie szklanki z liściem
ratunkowym - wołam:
stań się moa, skrzydła to nie wszystko,
ważne jest siedlisko, przystań.
przystań, mam dużo miejsca na przyszłość,
na 'bezgrosz'
i świeżo zaparzony świt dla ptaków. nie
odlatuj.
23.09.11.
w miejsce '...' - kursywa.
Komentarze (28)
SUPER!!!
wiersz żywe słowo Intymność Dobry napisany wyobraźnią
plastyczną i logiczną Jest dobrze i pięknie:)
Pozdrawiam
Dla mnie wiersz to prośba o niesamotność, o otwarcie,
dostrzeżenie serca w peelce i nadzieji,
ze jeszcze miłość może wszystko zmienić, że jeszcze
może być tak ciepło, jeszcze może być pięknie.
Tak rozumiem wiersz, który nie jest łatwy, a muszę
powiedzieć, że jeszcze nikt tak tutaj nie pisał, w
takim stylu i tak ciekawie, no nie wiem, może nie
pamiętam, annaG chyba tylko.
Pozdrawiam:)
Czytając wiersz, próbuję zrozumieć, co autor chce
powiedzieć, wykrzyczeć w swoim utworze. Interpretacja
jednego utworu, może być różna i to jest w poezji
piękne. Tak owoż Twój wiersz odbieram jesiennie -
zimowo. Natomiast ciepło to kołatka, dom a za
drzwiami, za drzwiami właśnie sielanka.
Nieto wiersz jest trudny z pozoru, czytając go
zobaczyłam wrota z kołatkami, kiedyś kołatano nimi i
czekano aż otworzą bramy. W dalszej części wiersza
jest stabilna przystań i nadzieja na lepsze jutro.
Może się mylę, ale tak czuję. Pozdrawiam :)
Bardzo ciekawie napisane. Przeczytałam z
przyjemnością. Trzecia strofa podoba mi się
szczególnie - piękne nawoływanie. Pozdrawiam
ech...
aż chce się otworzyć okno świeżo zaparzonym świtem i
zakrzyknąć: nie odlatuj!
Smaczny wiersz.
krater23, peelka tylko prosi, żeby się stał moa. On
nim nie jest. Dziękuję za wgląd. Pozdrawiam:-)
Polaku, wiersz do kilkakrotnego czytania być może.
Jednak poprzez użyte rekwizyty, łatwy do odczytu.
Narratorem jest peelka, to ona chce wejść pod skórę.
Mao, już w tytule naprowadzacz - to wymarły ptak
(nielot). Ludzie z zamkniętymi dzrzwiami do 'serc' -
wiszą na nich zimne kołatki (te zazwyczaj z żelaza)
dotykałeś kiedyś zimnego żelaza językiem? nie
próbuj;-) Całość odczytałeś zgodnie z poszlakami i
moim zamiarem. Dziękuję. Wszystkim czytającym również.
Ciekawy tekst, przeczytałem z uwagą, a także i z
przyjemnością. Nie jest to poezja ława, ale to może i
dobrze, także i my czytający będziemy się tu rozwijali
poetycko. Pozdrawiam!+
Nieta, nie gniewaj się, ale nie dam głosu. Po prostu
nie rozumiem treści wiersza.
Trudny wiersz. Jak go rozumiem? Coż - jesień to raczej
pora roku w której ogarnia nas melancholia. I dlatego
oze wołanie peelki - weź mnie - jest po części
odbiciem jej nastroju.Kołatka jest dla mnie tutaj
niezrozumiała. Szczypie w język? A co to może być?
Proszę o wyjaśnienie. Kto wejdzie za dnia pod skórę?
Chłód? To raczej coś a nie kto. Stań się moa również
nie rozumiem. Może chodzi tu o ptaka, który szuka
dziupli? Siedliska? Przystani?. Jak widzisz, mam
szereg wątpliwości, bo nie bardzo rozumiem przesłanie.
Pozdrawiam serdecznie.
To zachwycajacy wiersz.Czytalam trzykrotnie delektujac
sie kazdym slowem.Mysle,ze jeszcze do niego wroce.Nie
odlatuj!Pozdrawiam serdecznie+++