Wieczór.
Ja zamykam oczy przed snem,
przed snem kładę się do łóżka.
Głęboko zasypiam przed snem.
Wiecznie uciekam, przed Nim się chowam.
Zaciągam kołdrę na przekrwione oczy
i liczę dni przeskakujące przez
nieskończoność.
Ja milknę jak odłożone skrzypce.
Przed snem, który przychodzi nocą,
który nie brzydzi się moimi myślami.
Wiecznie uciekam, przed Nim się chowam.
Długo już tak mnie straszy,
nieprzerwanie.
Ale nie mogę się przyzwyczaić do
systemu.
I sny majaczą na mrocznym horyzoncie.
Śni mi się morze, a najczęściej Ona.
Boże, jak ja bym chciał już zasnąć!
Komentarze (2)
podoba mi sie twoj wiersz ze tak fajnie opisujesz te
wszystkie uczucia. gdy emocje, uczucia, mysli kumuluja
sie wieczorem - w noc senną... pieknie;)
świetny wiersz. wiarygodnie opisałeś, jak człowiek
męczy się z własnymi myślami