Wieczór...
Za oknem dzień zakłada
czarną opończę nocy
Zmęczone słońce za horyzont
ognistą kulę toczy
Mącąc światło dzienne
nadchodzą szare cienie
Skradając się w półmroku
jak bardzo złe wspomnienie
I tylko biała rysa
ślad nieba pękniętego
Kreślona srebrnym skrzydłem
pilota szalonego
Nadzieję piękną daje
tą która nie jest mitem
Że znowu nowe życie
rozpocznie się ze świtem
autor
kazekpolak
Dodano: 2005-02-28 13:21:34
Ten wiersz przeczytano 522 razy
Oddanych głosów: 80
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.