wieczór wspomnień
Jackowi
Zmiatam popiół po zgliszczach marzeń,
żegnam sucharki ludzi,
niepodlewane rośliny znajomości,
odliczam zwęglony czas...
nie pozostało nic prócz zapachu
spalenizny?
jak budować, by wybudować?
jak wyruszyć, by iść?
jak mówić, by ewangelizować?
jak żyć, by świadczyć?
jak kochać, by dać siebie?
przykładam ucho do drzwi nocy
i
nasłuchuję...
autor
kingula:)
Dodano: 2007-12-28 16:56:56
Ten wiersz przeczytano 511 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Znamiona spotkanych ludzi zostają wyciśnięte na
zawsze. Są. Zwyczajnie są. Spójrz w niebo! Mimo chmur
słońce jednak świeci.
Rozsądek przemawia z wiersza, lepiej zastanowić się by
pójść włściwą drogą.
Ciekawe porównania,ładna treść