WIECZOREM
Słońce zachodziło tocząc po niebie
różowe i czerwone pola pomarańczy...
W oddali trwał koncert żab
dzień leniwie ustępował miejsca nocy...
Obłoki na pozór ciężkie i wyniosłe
lekko opadały chowając się za stary
szczyt...
Dzikie żądze natury otwierały źrenice,
mrok pieścił delikatne kształty drzew i
traw...
Świetliki rozpromieniały taflę jeziora,
delikatnie tańcząc nad jego brzegiem...
Ach te piękne zachody słońca , gdy przychodzi wytchnienie po całym dniu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.