wieczorową szatą tulona...
piękna...
taka pełna kształtem
dłoń wyrywa się by sięgnąć po nią ,
wypełniona złocistą barwą
taka samotna stoi i czeka
zataczam koło delikatnie po jej
krawędzi,
lekki wydała - okrzyk...
w odbiciu jej widzę me oczy
zroszone po niej spływają krople,
płonie ogniem ,kusi
zachęca by smak jej poznać,
by do ust przytulić jej kontur
przy blasku świecy jest kryształowa
w niej bursztynowy ukryty smak,
wieczorową szatą tulona
lampka koniaku w mej dłoni.
Komentarze (3)
w wykwintnym poezji smaku...ukryłeś pieszczoną w
aksamitnych dłoniach - bursztynową lampkę
koniaku..super.. wznieśmy zatem toast lampką koniaku
: za zdrowie, szczęście i pomyślność w Nowym
Roku..pozdrawiam Cię ;)
Czytałam z zainteresowaniem a końcówka wiersza mnie
rozbawiała -:) widocznie i tak można.
..i coż ..subtelny erotyk..za woalu sie
wyłania..pozdrawiam