Wiedziałam...
Wiem, że długi jak na wiersz, ale mam do niego sentyment.
Weszłaś do pokoju z obiadem
Rzekłaś to słowo, nie zrozumiałem,
Być może nie usłyszałem nawet.
Powtórzyłaś i wyszłaś, nie czekając na
odpowiedź.
Jeszcze przez chwilę mój umysł
Próbował sobie poradzić z tym
Dziwnym dźwiękiem, brzmieniem,
Które roznosiło się echem po
Bezgranicznych pustkach głowy,
Chciałem nadać mu jakieś znaczenie, sens i
nic.
Co ona powiedziała … ?
Co masz na myśli kochanie…?
Odchodzę tak będzie lepiej, dla mnie, dla
Ciebie, dla nas…
Ona nie mówi poważnie,
za chwilę wszystko wróci do starego
porządku,
awantura, warunki i jak zwykle…
błogi spokój..
Wyszedłem na balkon, odpaliłem
papierosa,
Zacząłem się delektować jego smakiem,
Uspokoił mnie, tak twierdziłem
Gdy kłębista łuna dymu roznosiła się
dookoła
Czy to naprawdę koniec…?
Zadałem sobie pytanie w głębi.
Próbowałem sobie wyobrazić życie bez
Ciebie…
Oczekując bólu i strachu,
Poczułem … jakie to dziwne,
Ulgę…
Pozwolić jej odejść, przemknęło mi przez
myśl,
Zawsze regularnie mówiłaś mi „ nie
czuję się kochana”,
Dlaczego pytałem cóż jeszcze mogę
uczynić…?
Kwiaty, czułe słówka, pocałunki, kolacja
przy świecach, namiętny sex…
Sam powinieneś wiedzieć mówiłaś,
A mi po raz kolejny opadały ręce…
Starałem się to zmienić, jednak
nic…
Dlatego teraz gdy papieros zaczyna się
kończyć,
stojąc na balkonie wiem, że cokolwiek bym
nie uczynił
Ty się nie zmienisz…
Nie ma sensu Cię zatrzymywać.
Idź do diabła, myślę i jestem gotów
Usłyszeć to co powiesz na pożegnanie
Wiedziałam, że mnie nie kochasz…
Rzeczesz i trzaskasz drzwiami…
Komentarze (4)
hm...kawal tekstu,smutna historia...ale nie kojarzylo
mie sie z wierszem..zostalam wprowadzona w
klimat,przemyslenia...
Walczy się całe życie. Na tak.
Ten wiersz nie jest do końca oparty na faktach, a co
do walki to walczyłem jednak to nie ja wygrałem...
powinno się walczyć, a nie poddawać, jeżeli naprawdę
kochasz, widać nie kochałeś...