O T C H Ł A Ń
W bólu rodzi się gniew .
Zło przychodzi znienacka
by zawładnąć ciałem , umysłem ,
teraz , tylko teraz
w tej chwili ,
w tej jednej chwili .
Zatrzymam się jeszcze przez moment
nad przepaścią nienawiści ,
obejrzę się za siebie
i nic mnie nie zatrzyma .
Wciąga mnie otchłań niemiłości ,
to nicość ,
jak zadra pod paznokciem
we mnie tkwi .
Spadam powoli ,
z żalem większym
niż brzuch wieloryba .
Tam kończy się bezmiar
gdzie sny chodzą spać .
Na samym dnie jest już tylko cisza
.
Kamień na kamieniu
i delikatny powiew
krzyku niepamięci .
Komentarze (1)
Smutny wiersz,przygnebiajacy i brak nadzieii w
nim...podoba mi sie dlatego zostawia glos u ciebie.