...
Księżyc zasypia
ja drżę w ciemności
ty nie potrafisz mi dać nawet okruchów
miłości
odbierasz nadzieję,
nienawidzę,
nie istnieję,
splamiona łzą rozpaczy
nie mam prawa wiedzieć co twa młość
znaczy...
gdy gwiazda marzeniem rozcina grafitowe
niebo
ja próbuję złapać strzępy istnienia
od łez mokrego
powtarzam, krzyczę
KONIEC KONIEC KONIEC
odchodzisz...
zostawiasz już tylko pustkę, a mówiłeś
"nigdy Cię nie opuszczę"
nie ma Cię przy mnie...
lecz jesteś
ja znów kocham...
przynajmniej się staram.
Nie drżę już w nocy,
mam w sobie niezliczone diamentowe morza
mocy
ufam,
czekam aż wrócisz...
nie nie do mnie,
bo tak naprawdę to zawsze byłeś tak
blisko... kołomnie
czekam aż wrócisz do marzeń
do domu marzenia,
do nieba,
tak wiele Ci do tego mnie potrzeba...
oddaję więc radość,
oddaję marzenia
powrócisz?
tak bardzo mi tego potrzeba...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.