***
***
Rozmowa nasza ze słów jakby z innego języka
wzięta, złożona Niby prosta a nadto
niezrozumiała.
Wciąż bez końca i wyraźnego początku szara,
z dnia na dzień coraz bardziej wyblakła,
jak stary ciuch, znoszony choć pachnący...
sobą.
Wedle przysłowia, które już nie istnieje,
przestrogą jest najmniejszy ruch zmęczonej
bezczynnością powieki. Słońce dociera już
tylko raz w roku do naszego małego świata
prawdziwej, lecz zalepionej ropą miłości
Cięte rany wczoraj zaszły blizną, posmak
ostatniego papierosa
przypomina to co zwykle... tylko, że ja
tego nie pamiętam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.