***
swoimi brudnymi potężnymi
dłońmi
dotykasz jej delikatnego
płatka
gładzisz go jak kobiecą
pierś
nie możesz się powstrzymać
nie chcesz
ściskasz go tarmosisz
otwierasz dłoń
i...
widzisz jak wylatują z niej
strzępy
skraweczki pokryte krwią
wycierasz zakrwawioną dłoń
o mokrą trawę
i odchodzisz jakby nic się
nie wydzrzyło
zostawiasz ją samą
pośród krzaków zbrukaną i zniszczoną
PRZECIEŻ TO JESZCZE DZIECKO!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.