***
Na przegubach dłoni rozcinam branzolety
szczęścia i widzę...
Czerwoną melanchlię wypływającą z przepaści
żył.
To krew.
Strumienie nienawiści spływające lekko w
dół...
Po bladych dłoniach,
które kiedyś kochały...
autor
DevilAna666
Dodano: 2009-01-30 05:44:34
Ten wiersz przeczytano 604 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
zgadzam sie z voytek.72 "to krew" jest calkowicie
zbedne tekst jest wspanialy przeraza i dotyka uczuc
czytelnika i znowu moze jakis tytul tu niebede
proponowal zastanow sie sama - tytul bywa ze mowi
druga polowe wiersza:)))poz.
Zdecydowanie wyrzucił bym "To krew" Masz tu bardzo
dobrą metaforę: "Czerwoną melanchlię wypływającą z
przepaści żył." - czytelnik oczami wyobraźni widzi
bladą dłoń czerwień krwi - a w następnym wersie
podajesz wszystko na tacy :-? (efekt zgubiony)...
widziałbym to tak : / na przegubach dłoni rozcinam
bransolety szczęścia i widzę /
czerwoną melancholię wypływającą z przepaści żył. /
strumienie nienawiści ściekają lekko w dół /
po bladych dłoniach, /
które kiedyś kochały. / - tekst jest moim zdaniem
dobry, dlatego pozwoliłem sobie na te małe poprawki,
ale decyzja nalezy juz do Ciebie - pozdrawiam
znów pokochać mogą...
ile starczy sił, tchu i krwi w żyłach
Lubię wesołe wiersze. Plus