Wiersz lekko nawiedzony
Nowy Rok to niewiadoma...
Stary zaś na wyczerpaniu,
ale skoro pod wieloma
istotnymi aspektami
był szalonym draniem huncwot,
rzeknę - precz! Już sobie idź stąd!
Nikt za takim nie zatęskni
i łez ronić też nie będzie,
już wystarczy, że nam smęcił,
niósł zarazę, maski, więził,
tupet miał i czelność ludziom
sprzyjać owszem, lecz na zgubę!
Czas wysadzić gościa z siodła,
niech zabiera „piękną” w Troki,
dość tej grandy na okrągło,
ziania złością tak jak smoki.
Na psa urok, to rok stary,
ja zaklinam, rzucam czary,
zgiń, przepadnij, maro czarna,
niech pochłonie ciebie płomień,
sam się tą zarazą zaraź!
Niech wypali, co złe ogień!
Potem będzie trochę swędu,
po przyczynku do obłędu...
Komentarze (19)
Chyba obie formy są dopuszczalne.
Psim swędem - ale niech będzie swądu :)
"Niech wypali, co złe ogień!
Potem będzie trochę swędu"
Myślę, że jak wypali to będzie trochę swądu, a nie
swędu.
Ale może się mylę :)
Każdy sposób dobry na przegonienie uciążliwości
mijającego roku ;)
Pozdrawiam :)