WIERSZ NIEPOETYCKI POETOM...
jak kwiat róży co się dopiero rozkwita
i czerwoność jego czysta i niewinna
jako krew ściekająca po policzkach
młodych
światłością okryta niczym hańbą jakąś
nikczemne oblicze twarzy mojej widzę
i chociaż oczy zamykam przez szpary w
powiekach
wpływa jak krew lub woda nikczemne oblicze
marzeń
przez wieki zagubione ,skarcone lub
zabite
oczyma wyobraźni znów na nowo stają
marzenia znów wracają lecz ich obraz
starty
zeschnięty i brudny ,brzydki i obdarty
zeszklone odbicia w szkle szklanicy
stoją
i wódki już mało na stole w butelce
jak wilki rzucają się na zdobycz swoją
chcą więcej i więcej ...
jak złe wspomnienia których zapomnieć się
nie da
i wciąż pamięta chociaż one bolą
tak dzisiaj stojąc twarzą w twarz
sam z nimi podejmuję walkę
jak hieny śmiech z kąta słyszę szept
i światłość przebija się znowu przez
ściany
wciąż ciemność panuje lecz światła gest
jest obecny ciągle na dnie duszy mojej
jak jasne odbicie lustrzanego błysku
przez oczy gdzieś wpada do głowy lub
serca
pozostawiając impuls jakby tchnienie
chwili
jakby życia oddech swobodnie oddany
przez wielkość świata i słów – ja
poddany
wciąż chodząc z kąta w kąt i myśląc o
niczym
dziwne uczucia dobiegają do mnie
niczym w śnie zatopiony jak myśl moja
tonie
tak ja już powoli odbiegam od nieba
już chyląc się z własnej głupoty lub
woli
chylę się nad samym sobą gdzieś u wrót
samego piekła
i znając imię swoje wciąż obawę mam,
przecież moje imię to nie jestem ja
to nazwa nazwana towarem objęta
jak metka na paczce dropsów gdzieś w
cukierni
ja sam wciąż szukam swojego oblicza
przemierzając wielkie połacie terenu
wciąż myśląc, że znajdę i w fazie
księżyca
cofnę czas o kilka lat wcześniej
lecz róż teren objęty ten został
i cofnięcie nieba tutaj nie wystarczy
jak przez bramę miłości przechodzimy w
ciszy
tak ja też przechodzę lecz przez bramę
życia
i groźby już znane nie kłują tak bardzo
jak róży kwiat jeden gdzieś zerwany w
ciszy
jak kolec bolesny gdzieś wbity w me
serce
i obraz krwi mej ściekającej wolno
lecz idę, wciąż idę szukając swego
cienia
lecz idę, wciąż idę szukając własnego
sumienia
i chociaż boli bardzo takiej niepewności
droga
i chociaż jestem sam, wciąż modląc się
samotnie
to zerwany w ciszy róży kwiat
jako jedyny nie zapomni o mnie ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.