Wiersz w połowie zrymowany o...
Uważam, że to sprawa
bardzo napięta
rozprawić się wreszcie
z aniołami
Od rana depczą mi po piętach
Po pierwsze
budzą mnie
łaskocząc piórami
Po drugie
przeszkadzają
w porannej toalecie
Gdy płaczę rozłoszczona
śmieją się do rozpuku
wołając –
„Tuszem pobrudzona!”
W pracy ze znudzenia ziewają
i w torebce zasypiają
robiąc przy tym okropny bałagan
W sklepie do koszyka wrzucają
niezliczone pakunki –
stąd płacę przy kasie
wysokie rachunki
Czasem któryś
wpadnie do rosołu
wiec wyławiam go łyżką
Ten otrzepuje się tylko
ochlapując wokół wszystko
Gdy kładę się spać
huśtają się na mojej nodze
nucąc niewybredne kołysanki
A dla figli
dolewają kawy
zamiast herbaty do szklanki
Co jakiś czas
przybijam nowego anioła do ściany
Jeden wisi przy kominku
bo zaspany
lubi grzać zimą dłonie
Dwa wiszą w sypialni
po mojej i męża stronie
Czwarty gra na trąbie –
jest bardzo muzykalny
Piąty pilnuje obiadu
bo lubi naleśniki
Szósty jest nachalny
i siedząc mi za uchem
opowiada dowcipy
i przekręca słowa
Nic dziwnego
że w co drugim wierszu
niejeden anioł się chowa
pomiędzy zwrotkami
Całe moje życie
splątane jest z aniołami
Komentarze (1)
Przepiękny wierszyk, jestem nim zachwycona. Anioły
kocham, a w takim wydaniu jeszcze ich nigdy nie
spotkałam. Rozejrzę się wokół, może jakiś siedzi na
mojej klawiaturze???