Wiersz sześćdziesiąty dźiewiąty
Spacerujemy przez życie
by wejść w ogrody
pełne róż
a nieraz polnymi drogami
podczas nawałnic i burz
doświadczamy radości i smutku
co zawsze się
ze sobą nie mogą dogadać
spotykamy ludzi
kochanych i tych zapomnianych
zastanawiamy się
co przyniesie los
czy łzy szczęścia
a może łzy bólu
staramy się
w tym szalonym świecie
nie tracić nadziei
i tak spacerujemy przez życie
niewiedząc kiedy nastąpi koniec
bo tylko Najwyższy wie
ile jeszcze dni ile jeszcze lat
a wtedy nastąpi koniec
który odrazu zamieni się
w wieczne życie
i w wieczne szczęście
Komentarze (8)
Wiara jest solą życia. Rozumiem Cię a Twój optymizm
jest dobrą wskazówką dla tych, którym brak nadziei.
Pozdrawiam.
Czy tak będzie? - wiecznie życie i wieczne szczęście.
Pozdrawiam:-)
Czy tak będzie? - wiecznie życie i wieczne szczęście.
Pozdrawiam:-)
Czy tak będzie? - wiecznie życie i wieczne szczęście.
Pozdrawiam:-)
całe życie to wędrówka,,,,,pozdrawiam
księżyc szanuje boga i co z tego wynika dla ludzi?
I co się czuje, kiedy morduje się Braci?
Ja tylko nie powiem, czy akurat dla Ciebie...
Wiarołomco mam pytanie- jak to jest mówić, że się
wierzy, a tak naprawdę kłamać. Ciekawe, czy ten
Prawdziwy Bóg Tobie to daruje?
Ale jeśli Go nie ma, więc mnie tez nie ma, bo bez
Niego bym nie istniała.
Po za tym fajnie się przeinacza Talmud za plecami
Boga?