Wiersz o tobie
W podzięce, dla Izabeli.
Poznałem ją, gdy jeszcze księżyc zwany
tajemnicą,
Kreślił swe odbicie gdzieś w odległych
czarach.
Ona ubrana w ciemność, z twarzą zakrytą,
Powiedziała tylko słowo i znikła w
zaświatach.
Zastałem sam, razem z przekleństwem,
Odebrałaś mi wszystko jednym zaklęciem.
Oto pierwsza noc, gdy zatruty tęsknotą,
Tańczyłem z demonem i jego wszechmocą.
Od tej pory, błądząc w samotności, w
snach,
Szukałem słowa, szeptu twoich ust.
Niech bezkresne wędrówki przy gasnących
dniach,
Oddadzą mi wszystko, co zabrał mi
strach.
Okrutna bogini, moich uczuć pani,
Porzucam wszystko, czym skrępował mnie
fałszywy świat!
Będę żył dla tej, która mi serce rani,
Na czarnych skrzydłach, wzlecę po samej
miłości kwiat.
Spotykam ją co noc, tańcząc nad
chmurami,
Zrywamy z nieba gwiazdy samymi słowami.
Tam gdzie iluzja uczuć się rozmywa,
Gdzie nasz rozsądek jakiś cień
zakrywa…
Żyjemy już dla słowa,
Którego imię: „Kochaj”
Komentarze (1)
Takitani czyli Tony Takitani?
Nie wiem czy dobrze to odczytałam ale czy w wierszu
mówisz o kobiecie którą pokochałeś jako pierwszą i
która najtrwalej wypisała swoje imię w Twojej duszy?
Jeśli tak to pięknie to opisałeś. Tak jakby esencja
pierwszej naiwnej miłości, że kocha się na zawsze.