Wietrzna miłość
zamknęła oczy i się poddała
słyszała ciszę
co dzień na to czekała
czuła tęsknotę
zjawi się przed zachodem słońca
liczyła sekundy
myślała że czeka bez końca
bała się
już słońce za wodę się kryło
widziała to
a jego wciąż przy niej nie było
zgubiła się
pod jej stopami trawa zadrżała
pojawił się
jarzębina nieopodal zaszumiała
odnalazł ją
powieki zamknęła by ujrzeć go
był blisko
pragnęła by się stało to
całował ją
delikatnie muskał jedwabne jej ciało
ciepły był
słowa jej ciche mówiły że mało
więcej dał
porywczo całował piersi i szyje
czekała już
czuła że to dla niego żyje
cieszyła się
choć zimny był rozgrzewał ją
dotykiem swym
rozpięła już sukienkę swą
poczuła go
w jej włosy wplatał silne dłonie
kochali się
poczuła jak w niej wszystko płonie
niebo ujrzała
echo poniosło rozkoszy dźwięk
stało się
a dzień jak dzban po prostu pękł
poszedł gdzieś
ubrała się patrzyła jak szybuje ptak
nie czuła nic
bo zamiast niego był tylko wiatr
co znowu znikł
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.