Wieźniowie burzy
Odkąd sięgam pamięcią
Jestem więźniem tej pieprzonej burzy
Skazaniec przeklętego przeznaczenia
Szukający opcji wyjścia
Proszę mojego Boga o pomoc
Ale jestem zbyt grzeszny
By usłyszeć jego radę
Za to znów słyszę następną ciszę przed
burzą
Choć dopiero co podniosłem głowę
Po kolejnej próbie nokautu
Dziwne że jeszcze nie zwariowałem
Chcieli mnie dorwać
Bo nie jestem taki jak wszyscy i się ich
nie przestraszyłem
Chcieli dorwać moich braci
Ale jesteśmy zbyt mądrzy aby dać się
złapać
Całkowicie chora jazda
Teraz polowanie urządziła druga strona
Nasz mały świat przeciwko nam
Wszystko legło w gruzach
I jesteśmy osaczeni
Życie jest zaskakujące czasem aż nadto
Tak że teraz nie mogę zebrać swych myśli
Gdybym mieszkał w stanach
Wiedziałbym co muszę zrobić
Ale tutaj to głupota…
Walczyłem o prawdę
Ale jestem zbyt prawdziwy
Bo oni chcą teraz widzieć jak krwawię
Zapomniałem o rozsądku
I dałem się wciągnąć w ta chora grę
Mało tego poszli za mną moi bracia
I czuje się za to odpowiedzialny
Podstępem zwabieni
Jesteśmy skazańcami przeklętego
przeznaczenia
Więźniami tej pieprzonej burzy
I kto mi ku... powie żebym wylozuował???
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.