Wjosna
Mdłość mam w ustach schowaną
Chciałbym ją zza czoła na zewnątrz
Nie tej wiosny
Nie tym razem
Nie dam rady
Pierwszy raz pomyślałem
O wietrze znad Berlina jak o bryzie
Jednak wszystko popsuł brudny, czarny,
kwaśny deszcz
Rok dorasta, bocian wraca
Gra w zielone szlachta z miasta
A ekolodzy na moim bloku posadzili
dmuchawce
Za karę, zielony pokój jest za karę
Za karę, mdłe zielone liście są za karę
Ja o bełcie tylko marzę
W żołądku mam marzec
Niechże się wyleje przez me usta cały
garnek
I niech się dziwi dozorczyni
Czym rzygają dzisiaj młodzi
– A ty masz dość tylko tego miasta
gnoju! A ja chorób, niepogody, bliskiej
śmierci, mrozu
- Ty nic nie wiesz, zamień myśl
My elita głów marzących
Gdy maj się poda do dymisji
Podmienimy tron na swój
I świat się myślą naszą odkazi
Mgłą się spowiją ulice i bulwary
Wrócą wśród nieprzeciwmgielnych latarni
spacery
Amen i żeby powiało czymś mroźnym i
świeżym
Tylko wtedy, właśnie wtedy, to miasto
będzie nasze
Potem stanąłem na światłach
Zamigało czerwone
I skończył się świat
Tak się kończą światy
*funkcjonuje również jako tekst piosenki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.