Wołanie o pomstę do nieba!
Tak sobie idę ulicą
Widziałem już was chyba z tysiąc
Gdzie nie spojrzę widzę to samo
Jedna, druga, trzecia
Ubrana tak samo!!
Sam już nie wiem
Czy się naćpałem?
Czy ja was wszystkich
Gdzieś nie widziałem??
Wysokie buty
Obcisłe spodnie
Ciągle to samo
Ale to modne
Co to za moda!?
Skąd ona przyszła!?
Że zamiast wady tuszować
Ludzie zaczęli je eksponować!
Rozumiem...
Nie kryj się gdy jesteś gruba
Nie chowaj głowy
Gdy ruda
Ale do licha!!
Przecież to kpina
Gdy gruba baba
Tyłek wypina!
Nie mogę znieść
Już nie wytrzymam
Gdy wielki słoń
Tak wypina ciało!!
Cycki na wierzchu
Stringi na plecach
Powiedzcie kochani
Gdzie to wszystko zmierza?!
By mój wiersz
Nie był wołaniem
Lecz miał w sobie jakieś przesłanie
Czas umieścić radę...
Radę dla tych co się zgubili
Co w swojej wędrówce
Się pogubili!
Więc drogie Panie
Zamiast tony jedzenia na śniadanie
Czas wprowadzić
Poranne bieganie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.